1. Zbyt szczegółowe opisy
Na warsztatach jestem bardzo wyczulona na ten moment, w którym znika myślenie o odbiorcy. Najczęściej dzieje się to wtedy, gdy autor zaczyna pasjonująco opisywać fakturę zasłon. Z detalami. Z tłem historycznym. Z emocjonalnym związkiem bohaterki z szyfonem.
Opis sam w sobie nie jest zły. Ale musi działać na coś – budować nastrój, kontrastować z akcją, pokazywać stan wewnętrzny postaci. Jeśli go tam nie ma, a ty i tak zostawiasz trzy akapity o meblach, to wiedz, że coś się dzieje – i to nie z tekstem, tylko z czytelnikiem, który odpływa. Bajo! Do zobaczenia w sklepie z zasłonami!
Nadmiar szczegółów obniża napięcie narracyjne (Green & Brock, 2000), bo obciąża tzw. pamięć roboczą. Innymi słowy: czytelnik się męczy, zanim zdąży się przejąć. A nam zależy, żeby był bardzo, bardzo przejęty.
2. Brak konfliktu, czyli opowieść o niczym
Jeśli Twoja bohaterka po prostu miała miły dzień i nic się nie wydarzyło, to nie jest to literatura, tylko dziennik.
Pisarze boją się konfliktu – to normalne. Nie chcemy krzywdzić naszych postaci, szczególnie gdy są nami, albo podobni do osób, na których nam zależy lub które cenimy. Ale bez konfliktu nie ma emocji. A bez emocji nie ma powodu, żeby czytać dalej. Lubię mówić na warsztatach, że historia zaczyna się tam, gdzie coś się psuje. Gdzie ktoś czegoś chce, a coś – lub ktoś – mu to uniemożliwia.
Narracje z wyraźnym konfliktem zwiększają aktywność emocjonalną w mózgu odbiorcy. Wyobraź sobie, że opowieści z wyraźnym konfliktem zwiększają produkcję oksytocyny (Zak et al., 2014)! Robimy się ciekawi, gdy gdzieś jest jakieś tarcie.
3. Płaskie postacie, czyli “k” jak karton
Jeśli Twoja postać istnieje tylko po to, żeby powiedzieć kwestie z dialogu i wytłumaczyć (bądź streścić akcję), to masz statystę, nie bohatera.
Mam wrażenie, że często tworzymy postacie jakbyśmy tworzyli profil na aplikacji randkowej: wrzucamy schludny opis, coś o kawie i kotach…Cytat o życiu? Proszę bardzo. W efekcie nic nie iskrzy. Żywa postać, postać, którą chcemy poznać i z którą chcemy być, zawsze ma jakieś pragnienie i czegoś się boi.
Nie pytaj, co bohater lubi na śniadanie. Pytaj, czego nie powiedziałby nikomu. Tam zaczyna się pisanie.
Czytelnicy bardziej angażują się w narracje z bohaterami, których motywacje są ambiwalentne lub niejednoznaczne (Kidd & Castano, 2013). Postać z wadami to postać z ludzkim rdzeniem.
4. Nadmierna ekspozycja albo nie mów do mnie, jak do pięciolatka
To ten moment, kiedy autor nie ufa w inteligencję czytelnika – więc tłumaczy wszystko, NA WSZELKI WYPADEK, a najlepiej jeszcze trzy razy. Bohater się złości? Trzeba dopisać: Był zły. Żart pada w dialogu? Dla pewności warto wyjaśnić, że to był żart.
Zamiast „Darek był typem, który nienawidzi autorytetów”, pokaż scenę, w której wyrzuca raport do kosza przed szefem.
Dobra zasada: jeśli możesz coś pokazać w działaniu, nie ujmuj tego w narracji.
5. Niekoherentny styl, czyli literacki miszmasz
Zaczęło się jak połączenie Dostojewskiego z Dukajem, a kończy jak wpis na Facebooku z 2011 roku? Styl to nie jest coś, co się „dzieje samo”. Styl to wybór. A potem trzeba jeszcze się go konsekwentne trzymać.
Najczęstszy błąd: raz bardzo literacko („z głębi siebie czuł ciężar niespełnienia”), raz potocznie („no i ogarnął, że go to wkurza”). Co robić? Czytaj na głos. Sprawdź, czy twój tekst brzmi jakby pisała go jedna osoba.
6. Brak planu fabularnego, czyli jazda donikąd
Są autorzy, którzy mówią, że lubią pisać „na żywioł”. Okej. Ale w praktyce to często oznacza: bohater idzie, spotyka kogoś, potem coś, potem innego kogoś, a potem… autor nie wie, co dalej.
Nie musisz mieć gotowego planu w Excelu (choć można i też się sprawdza!). Ale choćby zarys – punkt startu, konflikt, kulminacja – będą trzymać cię na torze. Inaczej kończysz z 80 stronami ładnych zdań i pytaniem: „po co to wszystko”?
Co do planowania jest wiele metod wartych polecania, ale o tym może innym razem, bo tak się składa, że plan tego tekstu jest inny.
7. Przeładowanie dialogami lub narracją, czyli albo w jedną albo w drugą
Jeśli przez pięć stron wszyscy tylko rozmawiają, to piszesz dramat. Jeśli przez pięć stron nikt nic nie mówi, to być może zaczynasz swój pierwszy strumień świadomości. Narracja i dialog muszą się uzupełniać.
Lubię zadawać takie pytanie: czy ten dialog czymś zaskakuje? Jeśli nie – do wycięcia.
Natomiast narracja nie powinna mówić tego samego, co dialog. Użyj kontrastu, graj napięciem.
8. Pisanie „pod modę”
„Teraz modne są thrillery psychologiczne” – i nagle wszyscy piszą o traumie, chociaż lepiej czują się w fantasy. Albo odwrotnie – piszą fantasy, bo „łatwiej się sprzeda”.
Czytelnik czuje fałsz. Pisanie, które nie wypływa z ciebie może być poprawne – ale nigdy przekonujące. Dla odmiany pisanie „z siebie” to nie egotyzm. To jedyny sposób, żeby pisać dobrze.
9. Ignorowanie redakcji, „poprawię później” (czyli nigdy)
Jeśli twoja pierwsza wersja tekstu wygląda jak gotowy plik PDF do wydania, to… jesteś albo genialna, albo w błędzie. Większość naprawdę dobrych rzeczy powstaje w redakcji.
Nie chodzi o przecinki. Chodzi o decyzje: co wyciąć, co przyspieszyć, co pogłębić. Sama to widzisz w swoich tekstach – ale dopiero po czasie.
Rada: odstaw tekst na tydzień. Albo dwa. Potem czytaj jak cudzy. I bądź bezlitosna.
10. Brak cierpliwości, czyli gotowe na wczoraj
Chcesz wydać książkę? Super. Ale zanim zaczniesz myśleć o premierze, najpierw napisz coś, co warto pokazać.
Początkujący często chcą „skończyć jak najszybciej”. I kończą – ale niekoniecznie dobrze. Pisanie to nie maraton, to szereg małych sprintów z przerwami na odpoczynek i korektę trasy.
Nie przyspieszysz procesu myślenia, dojrzewania tekstu, testowania rozwiązań. Możesz tylko go sabotować, próbując go przeskoczyć.
Na koniec
Jeśli pracujesz nad książką i chcesz uniknąć najczęstszych błędów początkujących pisarzy – powyższe punkty to naprawdę dobra lista na start.
Wszystkie te błędy to część nauki. Każdy je popełnia. I niektóre będą wracać – nawet gdy będzie ci się wydawać, że już „coś umiesz”.Ale jeśli masz już za sobą wiele pomyłek i wiesz, na co uważać – jesteś o krok dalej. Jak do tego dołożysz cierpliwość, uważność i parę życzliwych oczu – to naprawdę da się pisać dobrze.
Masz swoje błędy nr 11 i 12? Chętnie je poznam. Komentarze są Twoje.